Teksty


Tak o rzece

01. Drogowskaz
02. Warkocz ze złota
03. Perun
04. Śmierć
05. Południca
06. Przeznaczenie
07. Wieczorna mgła
08. Cicho, ciszej
09. Rzeka
01. Drogowskaz
02. Warkocz ze złota
03. Perun
04. Śmierć
05. Południca
06. Przeznaczenie
07. Wieczorna mgła
08. Cicho, ciszej
09. Rzeka

Rok

01. Rok
02. Wędrowiec
03. Noc kupały
04. Królowa Śniegu
01. Rok
02. Wędrowiec
03. Noc kupały
04. Królowa śniegu

Przedwiośnie

01. Jaryło
02. Szczodruszka
01. Jaryło
02. Szczodruszka

O tekstach

Od początku istnienia zespołu teksty pisała Martyna Pilch, a wraz z płytą „Tak o rzece” dołączyła do niej Joanna Piątek. Słabość Martyny do kultury i wierzeń wczesnośredniowiecznych Słowian mocno wpłynęła na tematykę pierwszych utworów.

W utworach „Jaryło” czy „Noc Kupały” usłyszymy opowieści o tradycjach przedchrześcijańskich, dawnych zwyczajach i celebrowaniu świąt związanych z cyklem pór roku. Warto wspomnieć tutaj o jedynym jak na razie tekście, który nie został stworzony przez nas – „W Hołdzie Perunowi”. Napisał go anonimowy autor. Zagłębiając się w słowiańskość nie można pominąć potęgi natury i jej wpływu na człowieka, zarówno pradawnego jak i współczesnego.

Częstymi motywami przewijającym się w naszych tekstach są las, góry i inne miejsca, gdzie szukamy spokoju, natchnienia i kontaktu z naszym pierwotnym środowiskiem. Są one często odbiciem lustrzanym naszych pragnień i emocji – wzbudzają zachwyt, żeby po chwili zasiać strach. Pojawiają się także ostrzeżenia i żal związany z degradacją takich ostoi i bezmyślnością ludzkich działań, co zostało mocno podkreślone w piosence „Cicho, ciszej”.

Ostatnim wątkiem wartym wspomnienia jest wędrówka jako metafora życia – decyzje, wybory, wątpliwości i doświadczenia. Wyraźnie widoczna jest zachęta do rozwiązywania swoich dylematów z dala od cywilizacji. Jednym z ważniejszych dla nas utworów wpisujących się w tę tematykę jest „Rzeka”, która stanowi dla nas swoistą klamrę spinającą ze sobą wiele naszych przemyśleń. To ona wywarła największy wpływ na wybór tytułu naszej płyty „Tak o rzece”.

Drogowskaz

Szukasz drogi swej
Nawet jeśli wiesz
Że działasz wbrew sobie
Pytasz gdzie jest cel
W sercu swoim masz
Wielki, gęsty las
Który daje Ci przestrzeń,
wiarę i schronienie
 
Nie odpowiem Ci ja
Odpowie Ci czas
Na wszystkie pytania
związane z celem
Maszeruj więc
Przez życie swe
Jakby trwało przez jeden
Krótki dzień, nie więcej
 
Ciągle pytasz mnie
Czy wiem gdzie jest cel
Sens życia – to spacer
W ciszy, pośród drzew
Kiedy nie wiesz już
Nie wiesz dokąd pójść
Drogowskaz masz w sercu
Szlak biegnie przez las
 
Nie odpowiem Ci ja
Odpowie Ci czas
Na wszystkie pytania
związane z celem
Maszeruj więc
Przez życie swe
Jakby trwało przez jeden
Krótki dzień, nie więcej
 
Nie odpowiem Ci ja
Odpowie Ci wiatr
Na wszystkie pytania
związane z celem
Wie dokąd masz iść
Lepsza drogę wskaże Ci
Bo czasu coraz mniej
A dróg coraz więcej jest

 


Warkocz ze złota

To chłopak wrażliwy
Co silne ma dłonie 
Choć śpiewa mu w duszy
Matula wie swoje:
 
„Nie dla Ciebie harce
Radość i beztroska
Na takiego woja
Czekała cała wioska”
 
Chłodny ma wzrok
Niepewny krok
Pancerz mu ciąży skórzany
Aż znajdzie się
Lekka jak cień
Ręka, co weźmie go w tany
 
Tarcza mnie nie chroni
Na nic łuk i strzały
Gdy zwinne Twe dłonie
Do tańca porwały
 
“Warkoczu ze złota
Po coś go omotał?
Beztroski zachęta
Dziewucha przeklęta”
 
Chłodny miał wzrok
Niepewny krok
Teraz już ludzi nie słucha
Nie szczędzi tchu
By ujrzeć znów
Tę, która budzi w nim ducha

 


W holdzie Perunowi

Świetliste pioruny błyskają nad szczytami  
Ciemnych gór majaczących w dali 
Stary bóg burzy przelatuje nad graniami  
Dzierżąc wielki topór ze stali  
 
Pośród kłębiących się,
rozpalonych ogniem chmur 
Jasny rydwan szybko się toczy 
Ogłuszający odgłos gromu słychać wśród gór  
Gdy wszechpotężny Perun kroczy  
 
Echo świętego gromu w dal się niesie 
Słabych zdrajców ogarnia trwoga  
Wataha wilków upiornie wyje w lesie  
Na wieki czcząc starego boga 
 
W blasku gromu na samotnym uroczysku 
Krąg w czarnych szatach ludzi  
Piorun jaśnieje w ofiarnym ognisku 
Płomień wiary w ich sercach budzi

 


Śmierć

Za oknami szaro, cicho
Krzątam się po starej chacie
Ktoś zapukał do mych drzwi
Czy to wróg mój czy przyjaciel
Wyjrzałam przez okienko
I śmiertelnie przerażona
Odskoczyłam i milczałam
Stała tam straszliwa ona
 
Przygarbiona staruszka
Swoją twarz osłania
Od dzisiaj twoje życie
Pod znakiem zapytania
Wyciągnie swoją kosę
Tobie zabraknie czasu
Weźmiesz ostatni oddech
Ciało zgarnie do lasu
 
Będziesz chciał mnie szukać w lesie
Gęstym, ciemnym i straszliwym
Wiedz, że ona za nic w świecie
Tego ci nie umożliwi
Czeka cię dokładnie taki
Los jaki zaplanowała
Wzięła duszę mą, mój bracie
Moje ciało też zabrała
 
Przygarbiona staruszka…

 


Południca

Wielki żar leje się z nieba
Praca przecież nie poczeka
Nie wie czy mu się zdaje
Czy widzi ją z daleka
Smukła dama w białej sukni
Pewnie kroczy w jego stronę
Wiatr jej czesze jasne włosy
A ze zboża ma koronę
 
Powiedz dziewczyno blada
Czemu się do mnie skradasz
I spoglądasz z daleka
nie wiem co mnie czeka
Strach w moich oczach płonie
Zalane potem skronie
Widząc Cię z daleka
Nie wiem czy uciekać
 
Spośród traw się wyłoniła
Tajemnicza blada pani
Słońce jeszcze mocniej praży
Jego skórę pali, rani
A on coraz bardziej senny
Coraz mocniej wycieńczony
Wleciał prosto bez oporu
W Południcy ostre szpony
 
Powiedz dziewczyno blada…

 


Przeznaczenie

Choć dokoła tyle
Groźnych, srebrnych gór
Po ich zboczach stromych
Biegną ślady stóp 
 
Napotykam pola
Pełne złotych zbóż 
Zebrać mi nie dane
Kosy poszły w ruch
 
Za tą górą niezdobytą
Gdzie dojrzewa młode żyto 
Źródło staje się strumieniem
Czeka moje przeznaczenie
 
Gdzie potoków młodych 
Rześki słychać szmer?
Wyżej, nie w dolinie
Muszę dalej biec
 
Słońce już dojrzało
Znika pośród drzew 
Zanim zmrok zapadnie
Ujrzeć chcę mój cel
 
Moja góra już zdobyta
Szumią suche kłosy żyta
Przeznaczeniu podam dłoń
Niech mnie wciągnie w rzeki toń

 


Wieczorna mgła

Jesteś jak wieczorna mgła!
 
Tyś jak wieczorna mgła
Tajemne moce znasz
Pojawiasz się ot tak
Budzisz mój lekki strach
  
Tyś jak puszczyka głos
Czuwasz, gdy wszyscy śpią
Zgubny zwiastujesz los
Lecz śmiałków nigdy dość
  
Pragnę pochwycić ją
Lecz moje ręce drżą
Może to czuła dłoń
Może zdradziecka toń
 
Idę, wstrzymując dech
Czuję, że słyszy mnie
Podnosi jedną brew
Już nie ucieknę jej!
 

Cicho, ciszej

Cicho, ciszej, słuchaj i patrz
Jesteś gościem kolejny raz
Tutaj królem jest szary wilk
Nie wiem, czemu ktoś zwie go złym
Może też ma sny
 
Śmiało, śmielej i głębiej w mrok
Spójrz pod nogi, gdy stawiasz krok
Zamiast gałąź kolejną giąć
Zaproś sójkę na swoją dłoń
Czemu płoszysz ją?
 
Głośno, głośniej, czego się bać
Twoja wola musi się stać
W dłoń siekiera, w mrowisko kij
Palić, rąbać, kopać i bić
Nie żałować sił!
 
Ciepło, cieplej, a z nieba żar
Gdyby trochę chłodu ktoś dał
Gdyby nadszedł cudowny cień
Wyciąłeś w pień
Ukojenie swe

 


Rzeka

Świat zmienia się od lat
A ona taka sama
Wciąż piękna płynie w dal
Lecz bardziej zaniedbana
A obok szumi las
Pamięta ją przejrzystą
Pamięta młodych nas
I całą ziemię czystszą
 
Na jej brzegu czekam na lepszy czas
Ona czeka, czeka tak jak ja
 
I płynie tak jak czas
Z nurtem niesie wspomnienia
O tamtych latach gdy
Spełniały się marzenia
Czekamy wszyscy wciąż
Aż wrócą dawne chwile
Lecz niemożliwy dziś
Jest do przeszłości bilet
 
Na jej brzegu…
 

Rok

Idę przez zielony gęsty las
Pnę się w górę, słyszę ptaków śpiew
Kroczę szlakiem, we włosach mam wiatr 
Już coraz bliżej cel 
 
Usłysz wołanie gór
Szum wiatru, szelest drzew 
Głośno bijące serca w nas 
Natury zew
 
Chcę wędrować, gdy zachodzi słońce 
Maszerować, gdy wstaje nowy dzień 
Wiosną, latem, czy przez dywan liści 
I gdy zimą w górach pada śnieg

 


Wędrowiec

Tam, gdzie pachnie żywicą
Gdzie wysokie dęby szepczą
Spotkać można młodego wędrowca
Co dzień chadza leśną ścieżką
Sławi zapomniane bogi
Las przynosi mu ukojenie
A wśród zgiełku i chaosu
Odczuwa zmęczenie 
 
Ruszaj z nim dzisiaj w świat
Zawsze jest odpowiedni moment 
By odnaleźć w tym wszystkim siebie 
Wybrać właściwą drogę
 
Ciągle błądzi, pyta, szuka
Jego podróż nie ma końca 
Życie przecież jest wędrówką
W strugach deszczu
i w promieniach słońca 
Nie zdziw się gdy dnia pewnego
Do twych drzwi lekko zastuka
Coś powiedzieć będzie chciał
Cicho szepnie ci do ucha: 
 
Ruszaj dzisiaj ze mną w świat 
Zawsze jest odpowiedni moment 
By odnaleźć w tym wszystkim siebie
Wybrać właściwą drogę

 


Noc Kupały

Blada twarz księżyca lśniła
W najkrótszą noc, w Noc Kupały
W środku lasu, w starej chacie 
Domowiki harcowały 
Gospodyni z gospodarzem 
W karczmie biesiadowaniem zajęci 
Prosto z serca słowa płynące 
Śpiewali głośno, ogromnie przejęci 
 
Zabrakło czasu nawet na sen 
Dzień się zlał z nocą,
noc się zlała z dniem
Powrócił dawnych wierzeń czas 
Ten ogień znów płonie w nas 
 
Widać pierwszy promień słońca
Który nowy dzień obudzi 
Ale z karczmy nadal słychać 
Krzyki, wrzaski, śpiewy ludzi
Pora wracać już do domów 
Karczmę zaraz zamykają 
Lecz raz jeszcze pieśń kupalną 
Wszyscy razem zaśpiewają 
 
Zabrakło czasu nawet na sen 
Dzień się zlał z nocą, noc się zlała z dniem
Powrócił dawnych bogów czas 
Ten ogień znów płonie w nas

 


Królowa śniegu

Złote liście drzewom
Pozrywał silny wiatr 
Czuję jej chłodny oddech 
W moich niespokojnych snach 
Tęsknię za białym puchem
Za tańcem płatków śniegu 
Nadjadą białe sanie 
Znów wsiądę do nich w biegu 
 
Nigdy nie zapomnę tych grudniowych dni 
Biała królowa ciągle mi się śni
Zamroziła łzy i zamroziła strach 
Królowa Śniegu ciągle w moich snach
 
Zamroziła wspomnienia 
Resztki sił zabrała 
O cieple, o uczuciach 
Już dawno zapomniałam 
Nie myślę o cierpieniu 
Na zawsze lód w moim sercu
Złotych promieni słońca 
Nie ujrzę… Nie ujrzę nigdy więcej 
 
Wieczna zima i lód w moim sercu
Pozostał we mnie strach 
Jej biała twarz i suknia 
W moich grudniowych snach

Jaryło

Chodzi Jaryło po łące zielonej
Zamiata resztki zimy minionej
Budzi się przyroda i świat się zieleni
Może wraz z wiosną los mój się odmieni
 
Siła miłości, wiosny, płodności
Sława młodemu Jaryle
Przepędźmy zimę wezwijmy wiosnę
Sława Jaryle
 
Młody Jaryło zastąpił starego
Śpiewajmy i tańczmy tu dzisiaj dla niego
Podzielmy się miodem połammy się chlebem 
Usiądźmy pod rodzącym młode liście drzewem 
 
Siła miłości…

Szczodruszka

Śniegiem wszystko już okryte
Nowe słońce wkrótce się zrodzi
Usiądziemy przy palenisku
I starszyzna jest, i młodzi
Noc się będzie stawać krótsza
Dłuższe dni wkrótce nastaną
Już nad oknem podłaźniczka
A pod jadłem leży siano
 
Laj laj laj…
 
Nowy rok i słońce nowe
Zaświeci w nas
Przesilenie zimowe
Koljady czas
 
Dzieciaki uśmiechnięte 
Jabłka i orzechy dostały
Pierwszy żytni snopek w kącie
Nimi udekorowały
Jak tradycja nakazuje
Pamiętamy też o zmarłych
Rozpalimy dla nich ogień
By ich dusze się ogrzały
 
Nowy rok i słońce nowe…
Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google

O nas
Dyskografia
Teksty
Video 
Galeria
Koncerty
Kontakt